wtorek, 9 czerwca 2009

Giant.

-Masz rozwiązaną sznurówkę.
-Dzięki.Wiesz, kiedyś moi wujkowie zginęli przez rozwiązane sznurowadła.Schodzili ze schodów, potknęli się i szaleniec porąbał ich na kawałki.


Pięknie pada.Tego mi było trzeba po całym dzisiejszym szalonym dniu.Dniu pełnym rysowania, dokańczania, zaliczania, odpowiadania, uczenia.Cały dzień po brzegi wypełniony niepotrzebnymi, aczkolwiek dla wielu jakże istotnymi sprawdzianami.Dzień który został zwieńczony egzaminem z matematyki.Dzięki Bogu, że siedzę koło mądrych ludzi.
Podobno sny bardzo liczą się w życiu człowieka.Podobno odzwierciedlają pragnienia, bóle ponurej egzystencji i wszelkie inne emocje. Tylko dlaczego mi bez przerwy śnią się butiki wypełnione po brzegi dizajnerskimi ubraniami, a ja jestem ładną i szczupłą blondynką która to każde ubranie przymierza.To chyba przez to, że w dzieciństwie na zmianę bawiłem się w wojsko i dom.Już nawet dzieciństwo wpływa na moje życie teraźniejsze.Jestem zbyt chłonny.Jak coś zobaczę, to potem prześladuję mnie to przez całe życie.Jak raz nie miałem możliwości obejrzeć do końca jakiegoś filmu, to przez tydzień mi się śniły alternatywne wersje zakończenia skonstruowane w mojej wypaczonej psychice.
Muszę sobie kupić jakieś nowe okulary.Widziałem fajne awiatory.Chyba będę moje, bo wyglądam w nich nieziemsko dobrze, co znaczy, że na warszawski lans będą w sam raz.Powoli staję się tym z czego się wyśmiewam.Ehh.Ta egzaltacja mnie wykończy.Raz dobrze, raz źle.Muszę się zdecydować którą ścieżką iść.Na razie jedyna która jest dobrze wytarta to ścieżka niepohamowanego hedonizmu, wypełnionego po brzegi małymi przyjemnościami.A jutro to aż sobie kupię najdroższego loda i niech stracę.Zjem go w drodze do domu, słuchając Circlesquare.Przełamię swoją niechęć do jedzenia publicznego.A niech wszyscy widzą, że wszystko jest możliwe na tym świecie.Nawet przełamanie najdziwniejszych lęków i fobii tak pospolitej osoby jak moja.
Telefon poruszył się po biurku.Albo jest krzywe, albo sam z siebie zawibrował bo nie dzwonił nikt.Złośliwość rzeczy martwych.

Ladyhawke.Znów do niej wracam.Tak jakby instynktownie.
A tak naprawdę to nie mogę znaleźć żadnego teledysku La Roux który mógłbym wkleić.Debilny ju tub.

1 komentarz:

Floresa pisze...

Mi chyba powoli zaczyna brakować tej gonitwy,wyścigu szczurów za ocenami na koniec roku :) Jeszcze też zatęsknisz.A co do przełamywania fobii z niejedzeniem lodów w miejscach publicznych to też się staram.Ale ostatecznie wątpię,że się przełamię :D