sobota, 27 listopada 2010

Serotonin.

Początki z reguły są trudne. Bo skąd wiadomo, co jak do kogo i z kim rozpocząć?
Osobiście nigdy nie byłem zwolennikiem ogromnego przywiązywania się do ludzi i miejsc. Jednak życie znów pokazało, że jestem najzwyklejszym na świecie mazgajem i zawsze będę przywiązany do osób, miejsc i rzeczy. Nic się nie da na to poradzić. Chociaż próbuję z tym walczyć. To jakiś mój wewnętrzny kaprys bycia mniej dobrym niż jestem.
Nowy świat, nowe miejsca i nowi ludzie przyprawiają mnie o zawrót głowy. Dobrze, że mogę wrócić zawsze do bezpiecznych rozwiązań jak dom. Wielkie miasta mnie męczą, sprawiają, że czuję się brudny, lepiący. Wszędzie trzeba się spieszyć. Już dawno zaniechałem biegania na autobus czy do metra. I tak prędzej czy później wyląduję tam gdzie mam wylądować i nic się nie stanie jak się tam spóźnię. Zwyczajnie nie spieszy mi się do obowiązków i do bycia dorosłym. I nie zamierzam z tym walczyć.
Dużo rzeczy mnie nudzi, jeszcze więcej zniechęca i nie wygląda na to żeby miało się to w jakikolwiek sposób zmienić. Lubię i będę narzekać. Przyjmowanie takiej pozy daje mi możliwość weryfikacji własnych zainteresowań. Jeżeli na coś narzekam naprawdę długo to przestaję już się tym interesować. Taka chyba naturalna kolej rzeczy.
Ale nie mnie się o tym wypowiadać. To, że byłem na jednym wykładzie z filozofii nie upoważnia mnie jeszcze do żadnego rodzaju metafizycznych wywodów.