środa, 9 lipca 2008

Hello, I love you won't you tell me your name?

Pogrążając się w pracy fizycznej związanej z remontem niektórych pomieszczeń u mnie w domu, doszedłem do wniosku, że lepiej byłoby wynająć do tego profesjonalną ekipę(wiem, Ameryki pod tym względem nie odkryłem).Gdy zdejmowałem ze ściany jeden ze starych obrazów który moi rodzice dostali na wesele, z przerażeniem odkryłem, że jest on namalowany na starym obrusie- w dodatku niezwykle brzydkim.Dodatkowo dostałem zadanie odmalowania kawałka powierzchni, która jest całkowicie szara, gdyż moja ciotka niosąc go na ślub wpadła w śnieg.Trudne to nie będzie biorąc pod uwagę, że obraz utrzymany jest w kolorystyce moczu, po nażarciu się witaminy C ( żółto-brązowo-pomarańczowy).
Zostawiając pracę remontowe na bok, muszę powiedzieć, że od nowa dzień w dzień zakochuję się w trasie koncertowej królowej popu i mistrzyni stylizacji- Madonnie!
Te skomplikowane układy, te światła, wizualizację.Ta kobieta wie co działa na ludzi!Z moich najnowszych miłości(a trzeba wiedzieć, że jeżeli chodzi o muzykę i modę to jestem bardzo kochliwy)- chociaż powinienem nazwać to "nową- starą" miłością(taka neo-miłość, bo już kiedyś to kochałem).A więc miłością znów otoczyłem Jeana Paula Gaultiera i jego nową kolekcję Haute Couture na jesień 2008.Jest absolutnie porażające i piękna.Takiego Gaultiera potrzebuję!
Ruszam przebierać łopatą!Czuje się niemalże jak na budowie!

1 komentarz:

Caryca pisze...

Ja w remontach najbardzniej nie znosze tak zwanych specjalistów... do tej pory trafiali mi się głównie tacy którzy albo coś gwizdneli, albo spartaczyli.