wtorek, 18 listopada 2008

Someone Better.

Jedną ze strasznych stron picia alkoholu, jest to, że mimo iż słyszysz piosenkę po raz pierwszy to i tak znasz jej tekst.Nie ważne, czy jest to jakieś dancehallowe odkrycie, czy disco polo które, gdy mówisz, że pierwszy raz je słyszysz wszyscy patrzą na ciebie ze zdziwieniem i odrazą.Nie wiem czy na moje nieszczęście(do czego ja dążę?) zostałem uznany za dziwaka który nie zna sztandarowych hitów i szlagierów lat 90, polskiej sceny disco.
Zauważyłem, że mimo postępującej starości i nieuchronnie zbliżającej się prędkości ameby nadal udaję mi się ustawić dobrze do zdjęcia i nie wyjść jak zburaczały niewolnik techno.Niedługo napiszę chyba kodeks jak powinno się mnie fotografować i z kim najlepiej wychodzę.Czy ja jestem narcyzem?Jeśli tak to najżałośniejszym jakiegokolwiek widziałem.Bo czy jest coś żałośniejszego od powiedzenia komuś prosto w twarz jakim to jest nieudacznikiem życiowym, wiedząc i mając na uwadze ile niepowodzeń miało się w życiu własnym.Może gdzieś po drodze tego gówna ponurej egzystencji udało mi się zatrzeć moje sponiewierane sumienie i na zawsze zamknąć drzwi do zdarzeń które wymagają wyjaśnień?
Kiedyś w teście na to jakiej płci jest mój mózg, wyszło mi, że mam damski organ myślący.Idąc za ciosem, poszedłem za słowami Marge Simpson.Jest to tekst który sobie zawsze myślę kiedy mam wybuchnąć lub kiedy moja frustracja ma wypłynąć.
"Lisa, jako kobieta powinnaś dusić w sobie wszelkie emocję.Tylko tak będziesz wspaniałą osobą"
Jak ironicznie i prawdziwie zarazem.Dżizus, o czym była ta notka?Czy ja gorzknieje, czy przeszedłem z fazy optymisty na realizm?



*Czy jest ktoś genialniejszy?
**Chyba najlepiej mi się wychodzi z J., albo N.Ew z KaP.(miało być bez imion)

Brak komentarzy: