środa, 5 listopada 2008

Uuuuua!

Latam jak ptak, śpiewam jak motyl- czyli szalonej twórczości ciąg dalszy.I nie ważne, że coraz gorzej w życiu zawodowym(tutaj należy wstawić zamiast życia zawodowego, życie szkolne, to jest naukę).Nie jest w stanie mojego dobrego humoru zniszczyć nawet sprzątaczka, która czepia się moich butów, nawet A. która ma wieczny okres i wszystko ją wkurwia, przez co emanuję złą energią, rozpromieniała dzisiaj ubrana w bluzkę która nasuwa mi na myśl ceratę.Nie zirytuję mnie nawet nauczycielka polskiego, która nie wierzy w moje zdolności humanistyczne i która wzdryga się na myśl, że chce pisać maturę rozszerzoną z polskiego.Nic nie jest mi w stanie przeszkodzić w pozytywnym ale nadal realnym myśleniu.Nie można być zbyt szczęśliwym, bo się oszaleję.Będę szczęśliwy w umiarkowanym stopniu, i będę pozwalał K. wiązać mi turbany na głowie z jej chustek i będę tańczył z J. do zestawu piosenek z pokazu Hermèsa na jesień 2008.Jeśli ktoś by pytał to rozkoszuję się chwilami całkowitego zapomnienia o świecie i jego nudzie w świecie pełnym piankowych drzew i lukrowanych mostów.Lubię sobie pomarzyć.Nie,nie jestem zakochany.Nawet przez sekundę.



I don't feel like dancing.A ja chyba feel.

Brak komentarzy: