niedziela, 30 listopada 2008

Slave to the Rhythm.

Szczerzę mówiąc cieszę się, że śnieg stopniał a sople znad moich drzwi spadły, bo bałem się wychodzić z domu w obawie, że półmetrowe, ostre bloki lodu, spadną na mnie i zginę na miejscu.Cieszę się, że nie muszę już "doślizgiwać" się do szkoły i uważać żeby nie stracić zębów.Wraz z nadejściem ocieplenia, które mimo iż nie zwiastuję wiosny to i tak jest bardzo miłe postanowiłem spędzać więcej czasu na dworze, niż kisić się w domu i bezustannie jeść krakersy, które już śnią mi się po nocach( razem z białymi Ray-Banami z królikiem Bugsem, połyskliwym laptopem i kotami z 3 ogonami w dodatku całymi w kolorze fuksji).Z czym wiąże się moje postanowienie wyziębiania się na dworze?Nie mam zielonego pojęcia.Ktoś mi powiedział, że może chce wewnętrznie oczyścić swój organizm zimnym powietrzem i zdobyć większe pole do manewrów myślowych(cokolwiek to znaczy).Pozwólcie, że się zapytam: "Co miał na myśli autor kierując podmiotem w tą stronę?" i czy ktoś ma "ciapu ciap?".
^Nie zważając na te cytaty 13 latki w ciele 40 latki, nie pozostało mi nic innego jak powiedzieć wielce lingwistycznie Aloha nieoczyszczonemu organizmowi(już sam zaczynam wierzyć w te słowa).

Co do Ray Banów z Królikiem Bugsem, to obudziłem się dziś rano i od razu sprawdziłem, czy nie mam ich na sobie.Pomarzyć można.

2 komentarze:

Caryca pisze...

hej hej, może gdzieś je położyłeś, albo są pod łóżkiem

sansenoi pisze...

a ja, mimo ocieplenia, wolę w domu siedzieć - jest mi tu tak dobrze :P