niedziela, 29 marca 2009

Mam nadzieję, że w tempie ekspresowym z tego świata znikną ludzie, którzy tworzą sobie nowe problemy i co chwila mnie nimi zasypują.Na poczekaniu potrafią z brzydkiej pogody zrobić sobie idealny problem, że niby nikt ich nie rozumie i że taka pogoda to pewnie przez długi czas będzie i że z tego powodu jest się bliskim depresji.Ja postanowiłem się tym nie przejmować.A idźcie się rzucajcie w morza, oceany, przepaście i Bóg wie co jeszcze.Ja sobie w tym czasie poczytam gazetę albo książkę, albo obejrzę program o rozpieszczonych pasztetach, które drą japę bo tatusiowie z okazji 16 urodzin nie kupią im śmigłowca tylko co najwyżej mercedesa.Chciałbym mieć takie zmartwienia.Czy dzisiaj przyjechać jedną super bryką czy drugą.Moje zmartwienia ograniczają się jedynie do, czy dzisiaj szara czy biała bluzka?
Jak niedawno stwierdzono moja muzyka atakuję ze wszystkich stron.Nie słucham co prawda technojebów ale każdy powód jest dobry żeby skrytykować mój gust.
Z okazji, że to któraś już notka, to tytułu dzisiaj nie będzie.Zostawię tylko inwazyjną muzykę, która tak paraliżuję i powala.

Po prostu wypala mózg i powoduję dekapitację.Ehh.

wtorek, 24 marca 2009

Welcome to the jungle.

Wstań głupia kurwo!
I wstałem.Brat tym okrzykiem dał mi wiele do myślenia.Oprócz tego, że jestem leniwy i wiecznie zaspany, to jeszcze dał mi do zrozumienia, że jestem głupi.Ale kurwą nie jestem na pewno.Chociaż obracam się w towarzystwach w których ich pełno.
Wracam do nauki francuskiego.Tym razem nie poddam się po pół roku i nauczę się języka cudownie i pięknie i będę napieprzał nim we wszystkie strony.
Kupię sobie bananowe buty, bananową bluzę i będę prawie jak oldschool emo vintage joł elo retro supa dupa persona.Będę błyszczeć na czaderskich klubach i przez kilka godzin będę się czuł jak ktoś lepszy.Chociaż i tak zawsze czuję się lepszy od innych.Przynajmniej w pewnym stopniu lepszy.
Co ja mam kupić mojemu ojcu na urodziny?Nie mam zielonego pojęcia.Kolejny kubek?krawat?spinki do mankietów, które będą leżeć i leżeć bo ona nie ma koszul z dziurkami na nie, a ja myślałem, że ma a to nieprawda, bo po prostu mu się koszula porwała przy guziku.
Coś trudno mi idzie to pisanie dzisiejszymi czasy.Mogę przecież wszystko opowiedzieć tym co będą chcieli tego słuchać.Idę coś poczytać.Albo coś zjem.Nie.Za późno na jedzenie.No chyba, że pomarańcza.Usta mnie pieką.Dupa.A idź pan!

poniedziałek, 16 marca 2009

Trick.

Moja mama wyjechała na 4 dni.Zakupy które ojciec zrobił, żebyśmy nie poumierali z głodu wyglądają następująco:
-4 mrożone pizze.
-Kilogram jabłek.
-Karma dla kotów.
Jeśli nie wykażę się większymi chęciami, to jak zjemy już jabłka i pizze, nie pozostanie nam nic innego jak wpieprzyć koty.
Z okazji lekcji malarstwa i dowolności tematu a także z okazji takiej, że miałem flamastry, postanowiłem zrobić wariację na temat stroju Anji u Balenciagi na wiosnę 2007.Wyszło, jak wyszło.Chyba wytnę postać i przykleję ją na tło składające się z mikroprocesorów i układów scalonych, które flamastrami nie wyszło mi najlepiej.Nie patrzcie też na metalowe płytki na spodniach-miałem gorszą chwilę.Rysunek do poprawy.
Mam ochotę na szampana.Co z tego, że wczoraj piłem "Balszoje Załatoje" za 5 złotych.Mam ochotę na więcej.Wina nie tknę, chociaż nie wiem jak by było słodkie czy wytrawne.Bąbelki mi w głowie.

KaP:A nie wydaje ci się ze ten cały 'Harlem' jest taki wyidealizowany?wszyscy młodzi piękni, ubrani w najlepsze ciuchy, kurwa chuj im w dupę!
Marcin:Nikt tam się nie poci, nikt nie jest rozmazany.
KaP:taa
Marcin:Mamy 'Dujer', jesteśmy spoceni, źle ubrani i mamy to w dupie.
KaP:Pewnie!

Nie trzeba jeździć po bananowych klubach żeby się wyśmienicie bawić.

piątek, 13 marca 2009

Our House.

Nie mam photoshopa, nie mam żadnych programów do obróbki zdjęć, nie mam nic na tym komputerze, bo mój brat zrobił formatowanie.Chodzę naburmuszony, bo muszę zrobić kilkanaście zdjęć na fotografię a kompletnie nie mam na to ochoty i pomysłów.Główkowałem żeby ułożyć te moje wszystkie gazet na kupkach i zrobić jakiś artystyczny nieład.Potem przyszło mi do głowy, żeby było jeszcze bardziej dekadencko i żeby na jednym Vogue'u położyć popielniczkę z palącym się papierosem i filiżankę herbaty( kawy nie piję).Papierosa w domu nie zapalę, no chyba, że przed szkołą, kiedy rodzicie już pojadą do pracy, ale wtedy nie uzyskam tego rozmycia w stylu nocnego czytania gazet z przebłyskami pomarańczowego światła lampki na ciemnych ścianach.Będę musiał pokombinować.Do poniedziałku jeszcze dużo czasu.
Postanowiłem posiedzieć przez ten weekend w domu.W portfelu mam najwyżej 20 złotych, a nie chce wyjmować nic z bankomatu, bo jak się rozkręcę, to wyczyszczę konto i znów będę musiał ciułać i czekać na przelewy od krewnych.Do tego gardło mnie boli i nie mam zamiaru poddawać się działaniu zimnej wódki czy innych napojów.Powtarzam sobie jak mantrę, że czas skończyć ze złym trybem życia.Czas pić dużo wody i jeść zdrowe żarcie.Z wodą na razie mam dobre rokowania, co do jedzenia zdrowej żywności, to i tak poczyniłem duże postępy w tym kierunku. eliminując z jadłospisu sól.
Wiosna, wiosna, wiosna.Nie znoszę iść parkiem i oglądać zakochanych, szczęśliwych parek, małych dzieci i innych tych pierdół.Przyrzekłem, że będę miły i dobry dla innych, że czas kończyć z jadem i irytacją.Żeby tego dotrzymać będę chyba omijał ten park.

piątek, 6 marca 2009

Strange.

Dziwne.Im dłużej trzymam się swoich przekonań, tym bardziej przestaję wierzyć w ich oczywistość.Im dalej przekonuję innych do moich racji, tym bardziej wątpię w ich słuszność.Ktoś mi powiedział, że to się nazywa paradoksem.Czym więc jest paradoks?Wikipedia na pewno zna odpowiedź.

Paradoks – sformułowanie zawierające efektowną, zaskakującą myśl, skłóconą z powszechnie uznawanymi przekonaniami, sprzeczną wewnętrznie, powstałą przez zestawienie całości znaczeniowo maksymalnie kontrastowych (opartych często na antytezie).

Ktoś to mi powiedział, sam pewnie nie wiedział co to paradoks.Ta definicja jest tak dziwna, że będę musiał ją jeszcze kilka razy przeczytać, żeby ją zrozumieć.
Pukam palcami w blat od biurka.Wystukuję rytm do piosenek bez rytmu i czytam o paradoksach.Jedyną rzeczą prócz pójścia do szkoły jaką dziś zrobiłem, to odgrzanie spaghetti i włączenie programu do ściągania filmów.Czekam aż ściągnie mi się film o Karlu Lagerfeldzie.Obejrzę go pewnie raz i skasuję.Po kilku miesiącach znów będę chciał go obejrzeć, będę go szukał w folderach, klął na brata i denerwował się gdzie go włożyłem.Potem przypomnę sobie, że go skasowałem.Może więc kupię płytę.Na wszelki wypadek.Wypadało by na to jeszcze nagrać jakiś ciekawy film.Ma ktoś jakieś propozycję?
Słucham muzyki z pokazu Sonii Rykiel, i chce mi się śpiewać na głos "I love You Baby!".To po prostu jeden z tych dni, gdy mam ochotę na infantylną i pozbawioną sensu muzykę, tylko po to bym się uśmiechnął i zaczął pozytywnie myśleć.Chyba mi się to udaję.I czy powstaje nam paradoks?
Czy Marcin może się uśmiechać, mimo braku chęci do bycia szczęśliwym?
A pieprzyć te paradoksy.Wielcy myśliciele się znaleźli.