poniedziałek, 29 czerwca 2009

100.

Po całym tygodniu dzielenia łazienki z innymi, mycia zębów gdy ktoś na ciebie patrzy i golenia się przed lustrem gdy stoi za tobą tabun ludzi, nie ma nic lepszego niż wejście do własnej łazienki w domu i umycie się we własnym prysznicu.Bez klapek, bez cieknących wężów prysznicowych, bez obskurnych zasłon i co najważniejsze samemu.Nikt mi nie wejdzie i nie będzie się patrzeć czy ktoś się myję czy jednak nie.
Opaliłem się na karku i na rękach.Nie, nie pójdę niczego wyrównywać na solarium.Nie lubię śmierdzieć jak kurczak po wyjściu z takich miejsc.
Jestem sentymentalny.Płaczę przy ostatnim odcinku "Czarodziejki z Księżyca" i płakałem przy "Billie Jean " Michaela Jacksona.Nie wiem z czego wynika mój niski próg wzruszeń.
Jak na setną notkę to za dużo się nie napiszę w niej.Może przy dwusetnej uda mi się sklecić jakoś lepiej zdania.Na razie myślę tylko o moim łóżku.O prostym, nie wygiętym w żadną stronę łóżku z moją twardą poduszką.
Muszę odespać ten tydzień.


Tak naprawdę to nie wiem czy to jest setny post.Przyjmijmy, że tak.Przynajmniej w pulpicie nawigycyjnym tak napisali.

niedziela, 21 czerwca 2009

Break.

Wracam za tydzień.Z nową energią, z nowymi pomysłami i z setną notką.

Zostawiam was z Vladą skąpaną w pięknym, ciepłym świetle i Circlesquare.

piątek, 19 czerwca 2009

Sweet single lady.

Ja:W co ja mam się ubrać?
N:Coś że jak obrzygasz albo się wypierdolisz to żeby nie było ci szkoda.

Za 5 godzin party z okazji zakończenia kolejnego roku szkolnego z którego nie wyniosłem za wiele, prócz rozstrojenia nerwowego i większej ilości siwych włosów niż przedtem.
A po niedzieli już tylko chillout.Pędzel do ręki, pod drzewo z papierosem i winem.I tak przez cały tydzień.Malarskie jazdy na całego.
Kończąc tą ciężko piszącą się notkę i starając się wnieść jakąś kreatywność do mojego ubioru, prócz chustki albo wisiorka z flamingami, chciałbym życzyć dobrych wakacji sobie i wam.

Wrócę kiedyś.Chyba.Pewnie jutro.Mniejsza o to.

czwartek, 18 czerwca 2009

Sky.

Ze wszystkich zwierząt na świecie najbardziej kocham flamingi.Wiadomo to zresztą nie od dziś.Znaleźć coś do założenia z flamingiem graniczy z cudem.Kiedyś znalazłem świetną koszulkę z flamingami w Zarze-straszna szmata.Mogłem nią najwyżej zetrzeć kurze z półek.Ogromnym szczęściem napełnił mnie dzisiaj fakt, że w H&M były wisiory męskie z flamingami.Aż podskoczyłem ze szczęścia i wykrzyknąłem "Tak!".Nie trzeba chyba mówić, że właśnie mam je na szyi.Będą wspaniale prezentować się jutro na zakończeniu roku do czarnego, cienkiego krawata i mojego znalezionego w ciuchu uroczego cukierkowego sweterka.
Czy to nie za bardzo landrynkowe mieć tyle różowo podobnych rzeczy?Przerażam sam siebie.

Byłem dzisiaj we wszystkich możliwych centrach handlowych w Warszawie.Jeden aparat a trzeba go szukać po całym mieście.Gdy mój ojciec dostawał spazmów związanych z kosztami ja przez teleskop na wystawie oglądałem ludzi.I tak jedna kobieta nie miała dzisiaj majtek, a jeden koleś miał tak obcisłą koszulkę, że można było zobaczyć, że starannie wygolił klatę.Aż się błyszczała pod tą cienką i spiętą warstwą poliestru.
Dziewczyna która jadła loda miała okropnie żółte siekacze, a chłopak obok niej nie umył uszu.Do tego miał podrabiane buty.Literka 'K' w nazwie NIKE była przekrzywiona.
Przymierzałem dzisiaj okulary(no bo co ja mogę robić w sklepie z kartą na której mam jakieś 20 złotych?).Znalazłem wspaniałe cieniowane, pół przeźroczyste oprawki i niebieskie szkła.Oczywiście były za małe i wyglądały okropnie na mnie.Co dobrze wygląda na wystawie nie zawsze wygląda dobrze na mnie.Ale akurat ta zasada jest w wielu przypadkach oczywista.
Pójdę chyba napić się wina w wigilię opuszczenia szkoły na 2 miesiące.Tyle mi zostało z edukacji w tym roku- polubiłem i nauczyłem się wypić dużo wina w mało czasu.
Czego ja nauczę się za rok?Może polubię piwo?Albo od razu będę wpieprzał sushi?

poniedziałek, 15 czerwca 2009

Weapon.

"Wszystkiego kurwa najlepszego!"
"Wszechogarniającej poezji ci życzę."
"Chodź się uściśniemy.Tak po męsku."
Życzenia przybierają różną formę.Ja sobie dzisiaj życzę żebym nie wyglądał na to 19 lat.I żebym cały czas kończył 18 lat.Tak przynajmniej do 50 roku życia.

niedziela, 14 czerwca 2009

Fuck!

Gdzie moja muzyka pytam się ja? Gdzie moje szukane w pocie czoła kawałki?
Może lepiej byłoby od razu przyłożyć mi pistolet do skroni zamiast kasować moją muzykę.
Yhh!

Muszę przywrócić system.Nie tylko komputerowy.

czwartek, 11 czerwca 2009

Bumper.

"Marcinek, kurwa przepraszam.Podaj łapkę na zgodę."

Po całym szale związanym z zaliczaniem czas na odpoczynek.Czas poprzeciągać się w łóżku, pospać jeszcze 'minutkę' i nie zwracać uwagi na przychodzące wiadomości i nieodebrane połączenia od ludzi na których mi już nie zależy.
Z powodu zrobienia wielkiego prania i nie przewidzenia, że nie będę miał żadnych zapasowych spodni żeby gdzieś w nich wyjść, dzisiaj siedzę w domu.
Pogoda to istna katastrofa.Wieje wiatr, ale jednocześnie jest niesamowicie gorąco i duszno, co sprawia, że najlepiej zaszyć się w ciemnym kącie i siedzieć tam aż do zakończenia tego stanu pogody.Dlaczego nie może być najwyżej 15 stopni, trochę słońca i rześkiego wiatru? Czy ja wymagam za wiele? Spytam się nawet jak Miranda w filmie "Diabeł ubiera się u Prady" : Am I reaching for the stars here?.Ten film jest dla mnie kultowy.Zaraz chyba go obejrzę.
Cieszę się, że jest czerwiec, bo w czerwcu mam urodziny i dostaję zawsze więcej od życia.Więcej pozytywnych emocji, więcej nowych ciekawych doświadczeń.Jestem teraz w dobrym oddziaływaniu Merkurego.I oby tak zostało, bo policzymy się Merkury!

wtorek, 9 czerwca 2009

Giant.

-Masz rozwiązaną sznurówkę.
-Dzięki.Wiesz, kiedyś moi wujkowie zginęli przez rozwiązane sznurowadła.Schodzili ze schodów, potknęli się i szaleniec porąbał ich na kawałki.


Pięknie pada.Tego mi było trzeba po całym dzisiejszym szalonym dniu.Dniu pełnym rysowania, dokańczania, zaliczania, odpowiadania, uczenia.Cały dzień po brzegi wypełniony niepotrzebnymi, aczkolwiek dla wielu jakże istotnymi sprawdzianami.Dzień który został zwieńczony egzaminem z matematyki.Dzięki Bogu, że siedzę koło mądrych ludzi.
Podobno sny bardzo liczą się w życiu człowieka.Podobno odzwierciedlają pragnienia, bóle ponurej egzystencji i wszelkie inne emocje. Tylko dlaczego mi bez przerwy śnią się butiki wypełnione po brzegi dizajnerskimi ubraniami, a ja jestem ładną i szczupłą blondynką która to każde ubranie przymierza.To chyba przez to, że w dzieciństwie na zmianę bawiłem się w wojsko i dom.Już nawet dzieciństwo wpływa na moje życie teraźniejsze.Jestem zbyt chłonny.Jak coś zobaczę, to potem prześladuję mnie to przez całe życie.Jak raz nie miałem możliwości obejrzeć do końca jakiegoś filmu, to przez tydzień mi się śniły alternatywne wersje zakończenia skonstruowane w mojej wypaczonej psychice.
Muszę sobie kupić jakieś nowe okulary.Widziałem fajne awiatory.Chyba będę moje, bo wyglądam w nich nieziemsko dobrze, co znaczy, że na warszawski lans będą w sam raz.Powoli staję się tym z czego się wyśmiewam.Ehh.Ta egzaltacja mnie wykończy.Raz dobrze, raz źle.Muszę się zdecydować którą ścieżką iść.Na razie jedyna która jest dobrze wytarta to ścieżka niepohamowanego hedonizmu, wypełnionego po brzegi małymi przyjemnościami.A jutro to aż sobie kupię najdroższego loda i niech stracę.Zjem go w drodze do domu, słuchając Circlesquare.Przełamię swoją niechęć do jedzenia publicznego.A niech wszyscy widzą, że wszystko jest możliwe na tym świecie.Nawet przełamanie najdziwniejszych lęków i fobii tak pospolitej osoby jak moja.
Telefon poruszył się po biurku.Albo jest krzywe, albo sam z siebie zawibrował bo nie dzwonił nikt.Złośliwość rzeczy martwych.

Ladyhawke.Znów do niej wracam.Tak jakby instynktownie.
A tak naprawdę to nie mogę znaleźć żadnego teledysku La Roux który mógłbym wkleić.Debilny ju tub.

sobota, 6 czerwca 2009

Bright blue.

Przyszłość rysuję się w różowych barwach z lekką nutką pokochanego ostatnio przeze mnie bladego odcienia błękitu.
Muszę tylko jakoś dotrwać do końca następnego tygodnia.Podobają mi się te łikendy z wyłączonym telefonem.

Sobota, Alison i ogromna ilość prac do zrobienia.
Życzcie mi szczęścia, bo na pewno mi się przyda, żeby utrzymać linijkę w ręku i narysować prosto linię co prawie nigdy mi nie wychodzi.Ach te moje nienadające się od większości rzeczy ręce.
A co ja będę tutaj pisał.Praca czeka.

środa, 3 czerwca 2009

Suddenly don't know.

Według testu Dalajlamy mój seks jest brudny, moje życie jest spokojne, mój partner jest uroczy a ja sam jestem tępy.Do tego najbardziej w życiu liczy się dla mnie duma i honor, zaraz potem rodzina i miłość.Kariera i pieniądze na końcu.Gdybym wiedział co do czego przyporządkować i jak to ułożyć, żeby było po mojej myśli, nie wyszłoby tak ckliwie.
Kradnę.Chociaż nazwijmy to inaczej.Pożyczam.Dzisiaj stało wielkie pudło ze starymi książkami obok biblioteki.Inni też pożyczali.Ja pożyczyłem na zawsze "Don Kichota","Panią Bovary,"Komu bije dzwon" i coś tam jeszcze.
Postanowiłem sporządzić spis rzeczy, które mnie wkurwiają, doprowadzają do szewskiej pasji i potrafią zirytować.Nienawidzę:
-Zapachu tłumu ludzi.
-Czekać na kogoś, gdy ten się spóźnia.
-Przesadnej dbałości i przesadzania w dopieszczaniu rysunku,malunku i bóg wie czego jeszcze.
-Gdy proszę kogoś o zrobienie czegoś dla mnie szybko, a ten ktoś się ociąga.
-Gdy proszę kogoś żeby poczekał na mnie, a ten idzie dalej.
-Kiedy przychodzi sznurować mi buty na środku chodnika.
-Gdy idąc ulicą ktoś się na mnie za długo patrzy.
-Jeść loda publicznie.
-Pić w miejscach publicznych(rzadko mi się to zdarza)
-Gdy pod oknem miauczy mi kot.
-Jak dostaję ulotki o kredytach, wyborach, promocjach i konkursach.
-Zatrzymywać się na pasach.
-Gdy mam suche łokcie.
-Jeść publicznie zapiekankę/kanapkę/hamburgera.
-Fryzury na 'czeskiego piłkarza'.
-Jasnych dżinsów.
-Jak mi usta wysychają.
-Kiedy na apelu w szkole ludzie udają, że mają talent komiczny.
-Kiedy ktoś nie umie wykrzesać z siebie żadnej mimiki.
-Jak podbiega do mnie duży pies i mnie obwąchuję.
-Opalonych ludzi.
-Nauki chemii.
-Jak ktoś widząc pokaz mody, mówi, że nie wyszedł by tak na ulicę.
-Jak ktoś udaję, że zna się na sztucę.
-Ananasów.
-Jak zamiast serialu puszczają mi mecz.
-Jednego z lektorów filmowych.
-Jak za szybko przesuwają mi zakupy na taśmie w supermarkecie i muszę zapierdalać i szybko to pakować bo czeka reszta klientów, a ja jeszcze nie spakowałem swoich rzeczy.
-Przymusu szukania właściwego rozmiaru buta po całym województwie.
Jestem chyba pełen kompleksów i skrajności.Jebać to.

I want to break free! I want to breeeeaaaak freee!

Och Freddie.