sobota, 31 października 2009

Again.

Wyziębiony, wymęczony i po prostu ledwo żywy.Stolica męczy pod każdym względem.A to, że nie można w niej znaleźć jakiś normalnych spodni wykańcza jeszcze bardziej.Bo po co mi takie które wyglądają na ubrudzone farbą, podarte, przedarte, podniszczone, pogniecione, z podwiniętymi nogawkami lub łańcuchami.Jakby nie można było wyprodukować dżinsów zwykłych ze zwężonymi nogawkami.Nawet jeśli takie są to okazuję się są w połowie legginsami i nie mogę wcisnąć w nie swojej ogromnej stopy.Wracam więc z pustymi rękami, owinięty szalikiem i przykryty czapką.I nawet nie obchodziło mnie to, że nie wyglądam trendy czy dżezi czy bananowo.
Halloween.Dziady.Jakkolwiek to zwał.Wielkie mi święto.Kolejna okazja do zamoczenie ryja.
Zaczynam brzydzić się swoimi nawykami.Coraz częściej grzebie sobie ołówkiem w zębach, coraz częściej drapie się po głowie i coraz częściej wydaję pieniądze na rzeczy zbędne.Czas coś zmienić.Myślę, że obcięcie włosów zniweluję jeden z nawyków a guma do życia drugi.Tylko co z ostatnim.Mam wyrzucić portfel?
Bójcie się Snejany.

I znów nastaję pytanie z piosenki nielubianego przeze mnie Kings Of Leon, które da się słuchac tylko w połączeniu z Lykke Li.
Where we gonna go?
Przebiorę się za Karla Lagerfelda i pójdę w miasto.

wtorek, 27 października 2009

Time.

Uwielbiam być oblewanym przez kałużę.Kocham kurwa kierowców którzy zapierdalają i nie patrzą.Kocham po prostu.Żyć bez nich nie mogę.
Przemoczony i zdenerwowany jak nigdy muszę się napić.Najlepiej wina albo szampana.
Dzisiaj zadano mi pytanie czy nie wydaję mi się, że w towarzystwie niektórych bliskich mi osób się cofam.Być może trochę się cofam ale nie interesuję mnie to aż tak bardzo.Mogę się cofać.Mogę.Mogę wrócić do stadium intelektualnego ameby, ale nadal nie będę się tym przejmował.Bo czy można bardziej się cieszyć błahostkami trudnego żywota maturzysty?Jak nie można jak można.Warto czasem się pomęczyć by pod koniec dnia usłyszeć"Kurwa chłopaki, kocham was.'
Warto.

Jestem zbyt sentymentalny.Powinienem przestać tak się rozczulać.Zachowuję się jak stara baba.

piątek, 23 października 2009

Hold me.

Nie odczytasz, nie odczytasz mojej pokerowej twarzy.Lady Gaga w polskim tłumaczeniu brzmi jeszcze gorzej niż w oryginale.
Brakuję mi wyjazdów.Brakuję mi obrazów które przemykają za oknem, miejsc których dogłębnie nie zwiedzę i ludzi których nigdy nie poznam.Monotonia mnie trochę wykańcza.Może wsiądę w ten weekend do byle jakiego pociągu i pojadę byle gdzie?
Kolory blakną i wszystko zlewa mi się w jedną wielką szarą plamę.
Przynajmniej zdjęcia mi się udają.Nie przypominam nikogo.Tym bardziej siebie.

wtorek, 20 października 2009

Only if.


I reszta jest nieważna.Nie liczą się groźby jednego z nauczycieli kierowane z moją stronę.Nie ważne są niesnaski pomiędzy moimi znajomymi.Nic nie liczy się dzisiaj tak bardzo jak mój osobisty spokój i wolna przestrzeń, której nie zakłóci mi nic.Nawet ten deszcz.Nawet mokre buty.Nawet to, że muszę dzisiaj siedzieć z linijką i mierzyć, wyrysowywać i kreślić.Wszystko ląduję dzisiaj w kącie zwanym "nic mnie to nie obchodzi", w szufladce z rzeczami nieważnymi.Niech się dzieję co chce.Niech się niebo wali, niech się kochankowie rozstają, niech już przestaną mi przychodzić do głowy dziwne frazesy i dziwne myśli które i tak potem mają podtekst erotyczny.Nie potrafię chyba ukierunkować swoich perwersji w jeden obiekt i wychodzą z tego dziwne rzeczy.
Beze mnie też świat będzie istniał.A ja zanurzę się w swoim świecie tylko na jeden wieczór.Nic się nikomu nie stanie.Chociaż może après moi, le déluge?

sobota, 17 października 2009

Fool.

Lubię powroty do przeszłości.Nawet tej kiczowatej i infantylnej.
Taką mam ochotę.Taką zachciankę.Tak mi się dzisiaj akurat podoba.

'Love me love me
say that you love me,
fool me fool me
go on and fool me,
love me love me
pretend that you love me,
lead me lead me
just say that you need me.'

środa, 14 października 2009

Crash.

Z głośników wypływa dziwny potok zmiksowanej Habanery z Carmen Bizeta, połączonej z czymś co miało chyba być Grace Jones.
W mojej głowie cały czas szumi ulica do połowy przykryta śniegiem.Wciąż mam zimne stopy.Wciąż mam mokre włosy.Nie lubię takiego stanu pogody.Nawet mimo całego mojego uwielbienia do zimy.
Czuję, że moje życie przelatuję za szybko.Nie nadążam za obrazami, nie nadążam za dźwiękiem.Nie potrafię się zsynchronizować.Nie umiem znaleźć idealnej więzi pomiędzy życiem emocjonalnym a życiem zawodowym.Chociaż to moje życie zawodowe to z kolei nie jest aż tak rozbudowane jakbym chciał żeby było.
Nie wiem już które dni mam wolne a które zajęte.Dzisiejszy brak prądu uświadomił mnie jak wiele pożytecznego można zrobić będąc oderwanym od komputera i telewizji.
Tracę czas na niepotrzebne rzeczy.Mój portfel robi się pusty.Musze ograniczyć swoje żądzę.

Boję się klaunów.Od zawsze.

środa, 7 października 2009

Lust.

Zgodnie z piosenką którą kiedyś tam usłyszałem a leciała tak:"I'm in love with a German Film Star." chce zaśpiewać swoją wersję: "I'm in love with a British designer."
Narazie jestem w klimacie wodnym, syrenim i każdym możliwym pochodnym dzięki McQueen'owi.
Jakie jest najgorsze pytanie? Czy może tradycyjne "śpisz?" o trzeciej w nocy, albo "gdzie jesteś?" gdy odbierasz telefon domowy.Do tego może dołączyć jeszcze "Masz zapalniczkę?" gdy pytasz się kogoś kto podpalał przed chwilą papierosa.Ale najgorsze z możliwych to i tak "co robisz?".Bo to zazwyczaj prowadzi do odpowiedzi, że nic, a potem najczęściej proponuję się tobie wyjście.I chociaż tobie ogromnie się nie chce, to naciągasz te spodnie, zakładasz tą bluzę i z niechęcią i skrajnym wyniszczeniem sznurujesz buty.Nie pomoże nawet wymówka i udawany kaszel, że jest się chorym ani to, że jutro masz sprawdzian z przedmiotu z którego nie rozumiesz kompletnie nic.The Doors miało rację śpiewając, że ludzie są dziwni.
Mam katar.Mam okropny katar i katar ten sprawia, że czuję się jak Niagara.Jestem wielką wylewnią.Dobrze, że przynajmniej mam zapas chusteczek.Trzeba było więcej chodzić w samej bluzie i chodzić w deszczu.
Katar nie katar, trzeba odrobić lekcję.Trzeba zaprojektować plac zabaw, trzeba zaprojektować zaproszenia i trzeba popatrzeć się na McQueena.Tak kilka godzin.Póki Galliano mnie nie zachwyci.

Kupiłem sobie dresową bluzę w lumpeksie.Nie wiem dlaczego, ale czuję się w niej jak Madonna.Widocznie niewiele mi do niej brakuję.

czwartek, 1 października 2009

Beach.

Wróćmy na plażę.Cofnijmy się do początku.Tak będzie łatwiej i przyjemniej.

'Forever forever forever forever'
Bo czyż nie teraz właśnie czas by się dobrze czuć?

Przepraszam za natłok obrazów i dźwięków.Musiałem z siebie wydusić wiele rzeczy.Taki detoks emocjonalny.