środa, 7 października 2009

Lust.

Zgodnie z piosenką którą kiedyś tam usłyszałem a leciała tak:"I'm in love with a German Film Star." chce zaśpiewać swoją wersję: "I'm in love with a British designer."
Narazie jestem w klimacie wodnym, syrenim i każdym możliwym pochodnym dzięki McQueen'owi.
Jakie jest najgorsze pytanie? Czy może tradycyjne "śpisz?" o trzeciej w nocy, albo "gdzie jesteś?" gdy odbierasz telefon domowy.Do tego może dołączyć jeszcze "Masz zapalniczkę?" gdy pytasz się kogoś kto podpalał przed chwilą papierosa.Ale najgorsze z możliwych to i tak "co robisz?".Bo to zazwyczaj prowadzi do odpowiedzi, że nic, a potem najczęściej proponuję się tobie wyjście.I chociaż tobie ogromnie się nie chce, to naciągasz te spodnie, zakładasz tą bluzę i z niechęcią i skrajnym wyniszczeniem sznurujesz buty.Nie pomoże nawet wymówka i udawany kaszel, że jest się chorym ani to, że jutro masz sprawdzian z przedmiotu z którego nie rozumiesz kompletnie nic.The Doors miało rację śpiewając, że ludzie są dziwni.
Mam katar.Mam okropny katar i katar ten sprawia, że czuję się jak Niagara.Jestem wielką wylewnią.Dobrze, że przynajmniej mam zapas chusteczek.Trzeba było więcej chodzić w samej bluzie i chodzić w deszczu.
Katar nie katar, trzeba odrobić lekcję.Trzeba zaprojektować plac zabaw, trzeba zaprojektować zaproszenia i trzeba popatrzeć się na McQueena.Tak kilka godzin.Póki Galliano mnie nie zachwyci.

Kupiłem sobie dresową bluzę w lumpeksie.Nie wiem dlaczego, ale czuję się w niej jak Madonna.Widocznie niewiele mi do niej brakuję.

2 komentarze:

Okiem Pająka pisze...

Aleksander McQueen nie zawiódł i w tym sezonie, a pokaz mogę oglądać na okrągło...i te buty, prawdziwy geniusz.

sansenoi pisze...

rety, a myślałem, że tylko ja zmuszam się do takiego wychodzenia z domu a wcale mi się nie chce :P