niedziela, 30 sierpnia 2009

Where we gonna go?

Koniec wakacji.Dokąd pójdziemy?
Z podsumowaniami jest zazwyczaj tak, że nie ma sensu ich robić, jeśli nie są one zbyt kreatywne.Ja postaram się podsumować te wakacje szybko.Kryształowo.Nie ma tu ironii ani jadu.Nie ma tutaj pustego śmiechu.Upuszczam jad z moich wypowiedzi.Staję się przyswajalny.
Słońce nie świeci w oczy, a życie staje się łatwiejsze.

Dokąd pójdziemy?
Nie wiem jak wy, ale ja idę do nich.Mimo całego chamstwa i mojej nienawiści, to cieszę się, że mam do kogo wrócić.

wtorek, 25 sierpnia 2009

Grand.

Czemu nocą wychodzi się na miasto?Po co wieczorami przesiaduję się w klubach?Nie można tego robić po południu jak nie chce się spać?
Należę do osób które w znacznym stopniu nie lubią tłumów i tłoków.Jeśli mam się gdzieś tłuc to ze znajomymi, u kogoś w domu, nie wadząc nikomu.Wielkie wyjścia i przygotowywanie sobie na nie specjalnego zestawu ubrań ( który co tu dużo mówić, nie różni się specjalnie od tego w czym chodzę na co dzień)zaczynają mi się coraz mniej podobać.Może tak na następną imprezę ubrać się w rozciągnięte dresy i poplamiony farbą podkoszulek w których chodzę po domu?Może olać to wszystko, tą całą "dworską etykietę" i dress code.Jednego wieczoru można zachowywać się jak cham- bekać, drapać się po głowie i nie przejmować się opinią innych.Czas wyrwać się z tych kajdan idealnie uprasowanej bluzki i nieskazitelnie czystych butów.Na co to komu w dzisiejszych czasach.Wszystko co królewskie już się skończyło.
Ostatnio zauważyłem, że nasila się we mnie uczucie odtrącenia.Nie oczekuję oczywiście stania w pierwszym rzędzie i spijania śmietanki ale do jasnej cholery ja tu jestem.Halo!
Jestem egoistą.I chociaż nie wiem dlaczego to wewnętrznie odczuwam potrzebę bycia nim.
Więc może w ramach mojego niepohamowanego egoizmu i egocentryzmu i ego czegoś tam i hedonizmu i całej masy innych trudnych słów zrobię coś dla siebie.Włączę muzykę i będę mieć to wszystko w ciemnej dupie.O!

Are you starting to change?
I będę śpiewać.Śpiewać i śpiewać.
A chłopaków z MGMT posłucham w Warszawie.

piątek, 21 sierpnia 2009

Future.

Słucham Madonny, przeglądam kolekcje Johna Galliano i zdjęcia sprzed kilu dni/miesięcy/lat.Łezka mi się w oku kręci, że wszystko co takie dobre, tak szybko się kończy i, że czasy beztroski bezpowrotnie miną.Że rano nie będzie budził mnie telefon od J. z pytaniem czy już wstałem i czy przypadkiem mnie nie obudził i czy dobrze mi się spało i jakie mamy dzisiaj lekcje.Nie będę wchodził do szkoły z typowym dla mnie "zabójczym widokiem" i nikt tak jak K. nie będzie mi tak pięknie ubliżał.Zaraz się popłaczę i mój wizerunek bryły lodu runie w gruzach.
Madonna chwilowo poszła w odstawkę.Na głośniki wróciła muzyka electro i synth pop czasem wspomagany Rammstein'em połączonym z t.A.T.u .Do czego to doszło.
Co do przyszłości to jest ona mglista ale widzę przebijające się z niej błyski ciepłego różowego światła i miły zapach.Ciekawe co to za zapach.Nie potrafię go zidentyfikować.W każdym razie jest on przyjemny.Tak jak przyszłość.
Myślę o przyszłości a nie potrafię nawet sobie określić co będę robić jutro.Ba, nie wiem co będę robić dziś wieczorem.Znów wylądują na dachu N. i będę oglądać gwiazdy jedząc zapiekanki i pijąc whisky.Liczę na kreatywność ze strony znajomych.
Jeśli przekonali mnie do pójścia na karaoke to może i przekonają mnie do pójścia na koncert jakieś miejscowego zespołu.Chociaż i tak wszystko kończy się w ogródku u N.

Nie wiem dlaczego ale chce mi się śpiewać 'Walkirię" Wagnera.Rzecz jasna nie znam słów i robię to łamanym niemieckim usłyszanym kiedyś w jakieś kreskówce.Może to przez jej hełm?

You've got the love.

poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Dream.


Bo najważniejsze to być sobą.
By Peggy/KaP.

niedziela, 16 sierpnia 2009

My sugar is raw.

Ciemność.Róż.Krzyki.Wybuch.Pisk.Madonna.Królowa na tronie.Niech się schowają wszystkie Dody czy inne piosenkareczki.Ona w kostiumie od Givenchy, na niebotycznie wysokich obcasach i z porażająco genialnymi układami zawładnęła Warszawą.
Moje znalezienie się na jej koncercie było czystym przypadkiem.Jeszcze kilka dni temu nic nie obchodził mnie ten koncert.Płyta mi się nie podobała i nie widziałem w nim nic ciekawego.Kiedy jednak koleżanka zadzwoniła i powiedziała, że jest możliwość dostania biletów za darmo, pomyślałem sobie: "A dlaczego by nie spróbować.I tak ich pewnie nie dostaniemy".
Nogi mi się trzęsły jak je odbierałem.Niby nic a jednak.
Madonna królową jest i trzeba było ją zobaczyć, tarzającą się po scenie, całującą tancerki, skaczącą na skakance czy udającą, że gra na gitarze, żeby to tylko potwierdzić.

Come on in to my store 'cause my sugar is sweet!
Sweet jak cholera.

czwartek, 13 sierpnia 2009

War.

"Balisz czy ty mnie kochasz?
Balisz czy za mną szlochasz?
Balisz czemu nie odpowiadasz?
Balisz czy za mną przepadzasz?"

J. po Ballantine's śpiewa mi sonety, K. łapię mnie za kolana i dyktuję mi obraźliwe sms-y to drugiego J., a N. w tym czasie usiłuję ogarnąć to wszystko i rozpalić grilla.Potem już tylko zostają surrealistyczne tematy, jak ten, że dama i pedał to nie to samo a szampana się nie piję bo się ludzie śmieją.W tle leci coś podobnego do techno czy disco i wcale mi to nie przeszkadza, bo w stanie upojenia mogę przyjąć na klatę nawet disco-polo.
Zażyczyłem sobie u N. koszulkę z Kobietą-Kot i podpis pod nią:"Nie wiem jak ty Panno Kiciu, ale ja czuję się o wiele pyszniej".Jako, że ostatnio mam ogromną fazę na czarne kobiece charaktery z filmów, postanowiłem pościągać sobie wszystkie możliwe filmy w których złe kobiety grane są po mistrzowsku.Na "Batmanie" i "Wszystko o Ewie" się nie skończy.O nie!
Śniło mi się, że miałem sukienkę od Gucciego i szpilki od Louboutina.I, że szedłem w tym wszystkim pod błocie pijany w trzy dupy, że się tak wyrażę.Obudziłem się przerażony.Chociaż biorąc pod uwagę poziom kolekcji Gucciego, to tarzanie się w błocie jest jedną z tych rzeczy które się tym ubraniom należy.
Kocham Toma Forda.Po ponownym obejrzeniu "Ikonoklastów" i dokumentów realizowanych przez FTV, stwierdzam, że moja miłość tylko się powiększyła i przekroczyła granice mojego serca i owładnęła całe moje ciało.Następna koszulka jaką sobie zażyczę będzie z Tomem, w okularach pilotkach, kilkudniowym zarostem i w białej koszuli.
W ramach szukania nowych doznań spróbowałem ostatnio boczku z grilla.Nie umarłem i nie otrułem się, więc moje wyobrażenia co do szkodliwości mięsa z grilla są błędne i całkowicie nieuzasadnione.

"Meow"

wtorek, 11 sierpnia 2009

Iconic.

Powroty do domu nawet z najlepszych wakacji bywają trudne.8 godzin siedzenia i nie mówienia też bywa trudne.Ale za to mogłem ponarzekać w duszy, że nie opaliłem się na mahoń.Chociaż dziś, dzień po muszę stwierdzić, że jestem połączeniem Valentina i Donatelli Versace jeśli chodzi o opaleniznę.Chociaż usta mi nie eksplodują i nie mam tylu zmarszczek co ta dwójka.
O tym, że jestem bananem dowiedziałem się od grupki rozwrzeszczanych, na moje oko góra 14-letnich maksymalnie wylansowanych dziewczyn.Potem mój brat nazywał mnie "Bananov" co miało świadczyć o tym, że wmawia mi, że jestem Rosjaninem i do tego bananowym.
3/4 plażowiczów płci męskiej zdawało się mieć erekcję.Może to jod, może to przez wodę może to przez nie wiem co i nie chce wiedzieć co.W tych kusych i dających po oczach jeśli chodzi o kolor majtkach prężyli się i zapewne przeżywali orgazmy na widok przechodzących dziewczyn.Chociaż co do tych dziewczyn to nie można być taki pewien czy zobaczy się kogokolwiek kto jest poniżej 30 roku życia i nie ma dzieci.Średnia wieku wynosiła chyba 40 lat i ja ze swoją 19-ką na karku chyba zaniżałem ją bardzo.
Wakacje mogę uznać za zamknięte.Teraz będę tylko siedział i nic nie robił i znów wrócę do swojego normalnego trybu życia sprzed wyjazdu.I dobrze.Bardzo się cieszę.Ale muszę coś zrobić żeby mieć jeszcze przez kilka dni w miarę ładną opaleniznę.Solarium nie wchodzi w grę.Nie chce mieć raka.Przynajmniej z tak głupiego powodu jak opalanie się nie chce go mieć.Wolę sobie na niego zapracować niezdrowymi nawykami.
Utopiłem telefon.Przypadkiem, chociaż potem stwierdziłem, że to nawet dobrze.Czy można mówić o nieświadomej premedytacji?
Kilka dni bez telefonu uświadomiły mi, że nie jest on aż tak istotny w moim życiu, o czy wcześniej nie miałem pojęcia.Żeby tylko to topienie nie stało się moim nawykiem.
Wróciłem więc do życia.Wróciłem do tego szarego i nudnego życia które tak kocham.