niedziela, 31 stycznia 2010

Dancin'.

Bosko.
Trzeba spiąć pośladki.Trzeba robić robić robić.Za 2 miesiące koniec.

czwartek, 28 stycznia 2010

Chains.

Szał przedstudniówkowy jest już nie do zniesienia.Albo muszę coś przymierzyć, albo muszę coś zatańczyć albo nagle ktoś wybiera mnie do jakiegoś pieprzonego rozdawania koszy z kwiatami ludziom których nie znam a jeśli ich znam to nimi gardzę.Do tego wszystkiego dochodzi odwieczny dylemat związany wyborem krawata.Ja chcę czarny, wszyscy mówią kolorowy.Co ja jestem clown?Boję się clown'ów.
Oderwania od rzeczywistości mi nie służą.Zdarza mi się nie słuchać ludzi, a ci czasem mówią potrzebne i ważne dla mnie rzeczy.Nie słyszę wyrazów uznania, słów miłości czy przyjaźni.Muszę rzadziej odchodzić w świat swoich wyobrażeń.
Ogarnia mnie cisza.A raczej hałas.Ale nie ten hałas który chciałbym słyszeć.Chciałbym słyszeć moją muzykę.Słuchawki mi się zepsuły.Chociaż kto wie może w ten sposób uniknę jakiegoś wypadku w którym mógłbym stracić życie a co gorsza pobrudzić sobie spodnie?
Fiołkowy krawat.Kurwa co jeszcze? bordowa koszula i kamizelka w paski?!

piątek, 22 stycznia 2010

Make.

Uderzam w melanż nie ma bata na wypasie.
Słownik slangu bywa przydatny w porozumieniu się z ziomalami.Wcześniej nie wiedziałem, ze 'ogarnąć downa' to po prostu uspokoić się, a 'obcinać jak komornik szafę' to nachalnie się patrzyć.
I choć w uda jest mi zimno a palce odmarzają to ja i tak wychodzę bo coś się od życia należy.Towarzyszyć będzie mi Donna Summer i Allison Goldfrapp.
Love to love you baby baby...
Love to love you baby baby...
Love to love you baby baby...
Love to love you baby baby...
Love to love you baby baby...
Love to love you baby baby...

Zrobiło się żałośnie i słodko.Ale jebie mnie to.Elo elo 3 2 0.

sobota, 16 stycznia 2010

Outside.

Potrzebna jest wiosna.Potrzebna jak cholera.Stwierdziłem to dzisiaj, przymierzając garnitur, bo w końcu niedługo studniówka a ja nie mam nic co powinno się tam mieć.W każdym razie potrzebna jest wiosna.W przymierzalni było zimno, a fakt, że okna były nieszczelne( a taki niby luksusowy sklep w którym Burberry się z Lacoste zabija o prym) sprawiał, że miałem gęsią skórkę na całym ciele.Bo w końcu musiałem stać w samych majtkach i cienkim swetrze aż ktoś raczy mi podać spodnie pasujące do marynarki.Nie wiem wreszcie jaki mam wybrać- bardzo dopasowany garnitur, czy nie tak bardzo dopasowany garnitur.W jednym nie mogę się bardzo gwałtownie ruszać a w drugi jest aż za luźny.Nie ma żadnego kompromisu.Pierdolę te luksusy.Kupię jakiś na rynku.Kupię spodnie z jednego a marynarkę z drugiego.I tak potem zdejmę marynarkę.
W ramach edukacji przedmaturalnej wypożyczam stos niepotrzebnych książek.Wszystkie traktują o języku angielskim i są po prostu kolejnym stekiem tych samych bzdur które mam podawane od przedszkola.Najbliższa przyszłość rysuję się więc w gorączkowych przygotowaniach i przymiarkach, nerwowych sytuacjach i wielkiej dawce bezradności.

niedziela, 10 stycznia 2010

Algebra.

8.Tyle słów brakuję mi do minimalnej długości listu na angielski.Nie wiem już co wymyślić.Chyba wszędzie gdzie się da dopisze "and".Liczby mają ogromne znaczenie.Nawet ja jako osoba skrajnie ograniczona jeśli chodzi o przedmioty ścisłe muszę chylić czoła przed potęgą liczb.Och wielkie liczby natchnijcie mnie i pozwólcie mi dokończyć jakoś ten list.
Jakoś dziwnie boli mnie ręką.Może od przerzucania ubrań na wyprzedaży, może od tej pogody.Albo zmyślam sobie ten ból, bo dawno nic ciekawego nie wydarzyło się w moim życiu, oprócz tego, że buty mi przemokły, ja sam nie mam garnituru na studniówkę a pieniądze bardzo szybko się ulatniają.Dziwne rzeczy dzieją się na tym świecie.Do tego słyszę miauczenie kota.Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to, że 2 koty leżą obok mnie.I są to jedyne koty.Kto więc miauczy?

Chce mi się dzisiaj zamulać.A jak zamulać, to w doborowym towarzystwie.

środa, 6 stycznia 2010

Dance.

Wszystko się kończy.Zamknięto sklep z papierosami obok szkoły.Zamknięto go nie wiadomo dlaczego.Wiadomo natomiast, że kawał życia się tam spędziło.No jeżeli kawałem życia można nazwać 2 lata.Rano wpadało się na papierosa przed szkołą, pogadało się z Szefową, pośmiało.Miało się jakąś odskocznie od tego trudnego wtedy okresu.Można powiedzieć, że przyrosło się do tego miejsca.Ale wszystko się kończy.Odklejenie napisu "PAPIEROSY" to był taki symbol.Symbol tego upadku.Tego zamknięcia się pewnego rozdziału.Może to czas na oczyszczenie.Może to czas do przemyśleń.Najpewniej tak.Czas pokaże jakie przemyślenia z tego wynikły.
Czy warto poświęcać się w imię miłości?Nie wiem.Skąd mam wiedzieć.Zadano mi takie pytanie.Nie wiem.Skąd mam wiedzieć.Warto to poświęcać się w imię wyższych idei, wyższych celów, swoich marzeń.Warto przestać siedzieć na dupie.Warto wyjść, coś zrobić, spotkać kogoś.Ale żeby od razu miłość.Wolne żarty.

niedziela, 3 stycznia 2010

Bésame mucho.

Nowy rok rozpoczynać należy z przytupem.Z werwą.Z nowymi postanowieniami których nie dotrzymam i z nowymi planami których nie zrealizuję.
Wchodzę więc w nowy rok.Wchodzę w nową przestrzeń.Wejdę w nią w wyczyszczonych butach, specjalnie na te okazję zwężonych spodniach i bez markowych perfum.Nie chce markowych perfum.Wolę sobie kupić opór ubrań gdziekolwiek.A dlatego, że jest szał na przeceny, to zapowiadają się owocne łowy.
Założyłem sobie fejsbuka.No bo to w końcu kolejny do kolekcji portal społecznościowy.Kolejny na który wstawię to samo zdjęcie, napiszę te same wiadomości i będę miał tych samych znajomych.Cóż.Więcej nie wymagam.O proszę.Jakiś napakowany murzyn do mnie napisał.Czy ja wyglądam jak ghetto niunia?Nie wydaje mi się.
Po spławieniu Afroamerykanina typowym 'get lost' pomyślałem, że to będzie wspaniała żeby napisać w tych małych okienkach coś o sobie.Napiszę, że lubię jak wosk ze świecy kapie mi na palce.Albo, że lubię przystawiać język do rozgrzanej żarówki.Na bank będę miał masę mejli z propozycjami wspólnego oblewania się woskiem :3
Mój umysł szwankuję.Wybaczcie.

Kiedy tylko podreperuję swój zainfekowany powrotem do nauki stan, skasuję ten shit i dam sobie z nim spokój.B.yourself.Phi!