niedziela, 26 kwietnia 2009

Mad.

Uganiam się za niepotrzebnymi sprawami, zamiast martwić się i zacząć robić coś, co bardziej przypomina pracę twórczą.Zresztą ja już tak mam.Najpierw wielkie pomysły i ogromny zapał, a potem tylko strzępy ambicji i niechęć do siebie, że nic nie zrobiłem, tak jak sobie zaplanowałem i że ostateczny efekt mija się z moimi założeniami, które w wielu przypadków są aż niewykonalne.
Myślę, myślę, przetwarzam i przeprojektowuję obraz kobiety, którą chcę narysować w zwiewnej sukience i która ma mieć w sobie tą lekkość, bez całej otoczki w stylu kwiatków i piórek.Myślę o mrocznej stronie piękna, o czarnych koronkach, o gorsetowych sukienkach, o cyckach i majtkach.Myślę ,bo ten konkurs nie daję mi o sobie zapomnieć.Muszę się skonsultować z K.On mi powie czy pokazać więcej cycka czy dupy.A może wszystko ładnie zakryć i zmusić do myślenia?
W dalszym ciągu nie mam pojęcia o co chodzi w chemii i w dalszym ciągu nie umiem określić kątów z matematyki.Gdyby Bóg obdarzył mnie bardziej pofałdowanym mózgiem, to nie miałbym takich problemów.Podobno pisanie i rysowanie lewą ręką pobudza ośrodek kreatywnego myślenia.Muszę chyba przerzucić się tworzenie lewą ręką, bo inaczej czarno to wszystko widzę.Widmo matury jest coraz bliższe, bo rok może wydawać się długi, ale jak wiadomo, odkładanie wszystkiego na ostatnią chwilę sprawia, że wszystko dzieję się za szybko.A oczywiście obiecałem sobie rok temu, że nie będę nic odkładał.
Jak przestanę sobie obiecywać to pewnie wszystko pójdzie po mojej myśli.Od dziś koniec z obietnicami.Obiecuję to sobie.
Poskaczmy z Sonią Rykiel.

1 komentarz:

Wenden pisze...

Jak wyżej, cycki. Co do madame Sonia, uwielbiam ten wiosenny pokaz. W szczególności mam sentyment do finału "na bosaka".