Dziękuję ci za to, że mnie akceptujesz i, że razem ze mną interesujesz się moimi pasjami.Dziękuję, za to, że mam w tobie oparcie i, że zawsze mogę z tobą poprzesadzać i wyolbrzymiać problemy.Dziękuję, za wychowanie.Upiekę ci tort.
To taki hołd dla mojej mamy.
Wyniszczony dziwnym i wyczerpującym trybem życia, na ten weekend postanawiam pierdolić to wszystko i oddać się w objęcia mojego łóżka.Będę leżał, czytał Vogue'a kupionego o 4 nad ranem na stacji za 10 złotych i próbował napisać referat z historii.Albo najlepiej nie poruszę nawet małym palcem.
To będzie chyba już koniec tego pisania.Taki filmowy "The End".I chyba bez happyend'u.Cóż...wyłączam światła i schodzę ze sceny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
i jak, udało się nie opuszczać łóżka?:P
pięknie:)
Prześlij komentarz